News will be here
Justin Timberlake – "Everything I Thought It Was", fot. RCA Records

Cóż nowego napisać o Justinie Timberlake'u poza tym, co zostało już o nim napisane? Znamy przecież ścieżkę jego kariery, nieco rozmywające się w odmętach pamięci wzloty i mniej lub bardziej spektakularne upadki. Czy "Everything I Thought It Was" dopisuje nowy rozdział jego historii, czy może jedynie potwierdza to, co już wiemy?

O tym, kim Justin Timberlake był, wiemy całkiem sporo. Zaczynał jako najbardziej obiecujący członek średnio obiecującego boysbandu, rozwinął skrzydła, stając się solistą juwenilnego popu, następnie zaliczył flirt z progresywnym postmodernizmem brzmienia Timbalandowego w czasach, gdy Timbaland kogokolwiek obchodził, po czym wypalony artystycznie i komercyjnie osiadł na mieliźnie byłych prawie-ikon kultury masowej.

Jego najnowszy, szósty krążek – “Everything I Thought It Was” – niestety nie powie nam nic nowego o aktualnej kondycji gwiazdora, który nie wykorzystał swojego gwiazdorskiego potencjału. Timberlake pozostał bowiem dokładnie takim samym artystą, jakim jest od momentu zakończeniu intensywnej współpracy z Timbalandem. Artystą świadomym swojej porażki. Kimś, kto niejako ze wstydu znalazł kreatywny komfort w egzystencji muzyka kategorii “B”.

NIE MA W NIM CHOĆBY ISKRY ENTUZJAZMU JEGO NAJSŁYNNIEJSZYCH DOKONAŃ

Justin Timberlake, Charlotte Rutherford
Justin Timberlake, fot. Charlotte Rutherford

Dzisiejszy Justin Timberlake – niczym popularna hollywoodzka osobowość (ma zresztą całkiem niezłe CV aktorskie), która została zdegradowana do roli twarzy telewizji kablowej i historii zapisanych na DVD spod supermarketowej lady –akceptuje swój los i zdaje się, że nie ma już żadnych ambicji. Nie ma w nim bowiem choćby iskry entuzjazmu jego najsłynniejszych dokonań.

Zamiast tego jego premierowe wydawnictwo definiuje siebie hasłem powściągliwości. Brak tu choćby prób nawiązania do własnej złotej ery. Timberlake przygotował dla słuchaczy dość smutny, aczkolwiek prawdopodobnie słuszny spektakl. To widowisko ukazujące artystę popowego pozbawionego swojej jedynej, dotychczas fundamentalnej właściwości – pewności siebie.

Wideo do jednego z singli z płyty “Everything I Thought It Was”
Łukasz Krajnik

Łukasz Krajnik

Rocznik 1992. Dziennikarz, wykładowca, konsument popkultury. Regularnie publikuje na łamach czołowych polskich portali oraz czasopism kulturalnych. Bada popkulturowe mity, nie zważając na gatunkowe i estetyczne podziały. Prowadzi fanpage Kulturalny Sampling

News will be here