News will be here
Adam Michnik i początki "Gazety Wyborczej", fot. Wojciech Druszcz/Polityka

Ostatnie tygodnie w redakcji "Gazety Wyborczej" stoją pod znakiem istnej kadrowej rewolucji. W ramach wprowadzania nowej polityki dążącej do maksymalnego zwiększenia produktywności zarząd popularnego dziennika postanowił dokonać masowych zwolnień. Jednym z rezultatów okazała się likwidacja działu korekty.

Wielkie cięcia, które głosiła “Wyborcza”, przyniosły jedną zmianę wręcz esencjonalną dla kondycji współczesnego świata mediów i kultury. Otóż władze dziennika uznały za dobry pomysł to, by pożegnać się z profesjonalnymi korektorami oraz oddać kwestię ostatecznej poprawy i szlifowania tekstu w ręce sztucznej inteligencji, a konkretniej kompetencjom programu komputerowego. To niezwykle gładkie przejście do porządku dziennego, w którym za krytyczną analizę tekstu odpowiada aplikacja, a nie człowiek, pokazuje, na jakim etapie relacji z postępem technologicznym jesteśmy.

Cywilizacyjny progres wcale nie idzie ramię w ramię z rozwojem kreatywności

Wideo na temat zwolnień, które zaplanowała “Wyborcza”

Nie polega też na pielęgnacji inwencji czy stale wzrastającej ambicji eksplorowania własnej imaginacji. Wszystkie spektakularne konferencje organizowane przez takich gigantów jak Bezos, Gates czy Musk w istocie są po prostu rytuałami “update’u”. Mimo że opierają swoją widowiskową narrację na anegdotycznej sugestii corocznej kulturowej wolty, w istocie stanowią jedynie wydarzenia mające przekonać nas wszystkich do tego, że powierzchowne poprawki osnute wokół teatralnych wizji zmian pchają nasze uniwersum do przodu.

To jedynie zasłona dymna, która pozwala publiczności odwrócić wzrok od futuryzmu nowej ery skupionego przede wszystkim na konserwacji status quo

Apokaliptyczna diagnoza, według której “Wyborcza” upada

Przypadek “Wyborczej” jest w zasadzie sytuacją analogiczną. Tu również mamy do czynienia z wpływowym podmiotem, który usilnie próbuje przekonać wszystkich dookoła do tego, że rzeczona skrajnie nowoczesna zmiana dowodzi futurystycznego, progresywnego procesu myślowego. Tymczasem jest ona niczym innym jak tylko aktem umocnienia bezpiecznego, stagnacyjnego stanu rzeczy.

Stawiając na schematyczność niedoskonałej, znajdującej się na początku drogi ku wyśnionej doskonałości poznawczej sztucznej inteligencji kosztem kompetencji doświadczenia ludzkiego “Gazeta Wyborcza”, tak jak wszyscy bogaci futuryści tego świata wysyła bardzo jasny komunikat:

Technologia nie jest dobrem wspólnym, które ma za zadanie stymulować dobrobyt społeczeństwa. Technologia to sprywatyzowana broń w rękach wpływowych nazwisk i marek pełniąca równocześnie rolę zbrodni i alibi - będąca zarówno narzędziem promującym kapitalistyczny amoralizm, jak i usprawiedliwiającym jego nieetyczność obietnicą mitycznej postępowości.

Łukasz Krajnik

Łukasz Krajnik

Rocznik 1992. Dziennikarz, wykładowca, konsument popkultury. Regularnie publikuje na łamach czołowych polskich portali oraz czasopism kulturalnych. Bada popkulturowe mity, nie zważając na gatunkowe i estetyczne podziały. Prowadzi fanpage Kulturalny Sampling

News will be here