News will be here
Igrzyska Olimpijskie w Polsce w 2036. Mrzonki czy realny plan?

Ostatnie letnie igrzyska dwukrotnie przyznawano jedynemu kandydatowi. Inni się wycofywali zamiast doszło do wyboru. Czy ich organizacja przestała się opłacać? Dlaczego? Czy Polska może zyskać na tej imprezie czy to kompletny bezsens?

Czy to możliwe, żeby po raz pierwszy w historii Letnie Igrzyska Olimpijskie zostały zorganizowane w Polsce? Takie starania zapowiedział prezydent Andrzej Duda pod koniec września. Oficjalną informacje w tej sprawie podaje już także serwis internetowy Prezydenta RP.

Jest naszą ambicją i zamiarem, aby rozpocząć starania o Letnie Igrzyska Olimpijskie w naszym kraju w roku 2036. Jesteśmy przekonani, że do tego czasu będzie już gotowy Centralny Port Komunikacyjny, będziemy mieli supernowoczesne, wielkie lotnisko wraz z siecią połączeń kolejowych. Pod względem infrastrukturalnym, komunikacyjnym powinniśmy być w stu procentach gotowi do przeprowadzenia tak wielkiego przedsięwzięcia - mówił Andrzej Duda w Zakopanem na Europejskim Kongresie Sportu i Turystyki 2023.

Igrzyska? Mamy już doświadczenie

Prezydent przypominał przy tej okazji organizację przez Polskę, w partnerstwie z Ukrainą, EURO 2015 oraz oczywiście tegoroczne Igrzyska Europejskie. To prawda, mamy doświadczenie w organizacji dużych imprez o zasięgu europejskim i światowym (chociażby także siatkarski mundial). Nie wiadomo co prawda, co z projektem CPK (audyt nowego rządu może zmienić charakter projektu na mniejszy albo go częściowo wstrzymać), ale nawet to raczej nie byłoby bezpośrednim problemem. Jest za to kilka innych.

Po pierwsze, koszty. Nie od dziś wiadomo, że w zasadzie za każdym razem organizacja największej, obok piłkarskiego mundialu, imprezy świata jest niezwykle kosztowna. Często bardziej niż sobie pierwotnie zakładają organizatorzy. Przygotowanie kilku ostatnich imprez tej rangi to był za każdym razem koszt w okolicach 10 miliardów dolarów. To znaczy ponad 40 miliardów złotych. Olbrzymi koszt, nawet z pomocą sponsorów, spółek skarbu państwa itd. jest to wielkie wyzwanie.

Photographer: Tom Page | Copyright: Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic

I najważniejsze pytanie, związane z kosztami, czy to się zwróci?

Czy na igrzyskach się zarabia? Jak pokazuje przykład Londynu wyjście „na plus” to proces długoletni. W dużej mierze organizacja igrzysk to element prestiżowy, uczestniczenia w wielkim świecie sportu, biznesu i gospodarki. Przejście do historii. Trzeba mieć jednak plan, wcześniej istniejącą infrastrukturę.

Jeśli budujemy wszystko od zera albo zdecydowaną większość to czekają nas olbrzymie wydatki, które przy dobrym planie zwrócą się po latach. Plan, czyli co dalej z obiektami zbudowanymi i przygotowanymi specjalnie na najważniejszą imprezę czterolecia. Czy najważniejszy obiekt, stadion, będzie wykorzystywany i może zarabiać na siebie komercyjnie. Co z basenami, trasami kajakowymi, halą widowiskowo-sportową itd.

Które miasto przygarnie igrzyska?

Tutaj czas na kolejną kwestię. Które miasto mogłoby w ogóle zorganizować w Polsce letnie igrzyska? Naturalnym kandydatem wydaje się Warszawa. Niestety jest co najmniej kilka „ale”. Po pierwsze właśnie stadion. Nowy byłby wydatkiem ponad miliarda złotych. Powinna być to bowiem arena na zdecydowanie ponad 50 albo i 60 tysięcy miejsc. Stadion Narodowy się nie nadaje, ponieważ nie ma bieżni, a nawet zainstalowanie tymczasowej nie spełniałoby wymogów MKOL.

Po drugie, zachodziłaby konieczność porozumienia władz samorządowych i centralnych, a to wcale nie musi być takie łatwe. Oczywiście można to zrobić wbrew samorządowcom, ale byłoby to raczej pozbawione sensu. Z drugiej strony, Warszawa to najlepsza baza hotelowa, świetna komunikacja, miejska, bardzo dobre połączenia drogowe do stolicy. Poza stadionem trzeba by jednak wybudować nową pływalnie (mieć na nią też plan po igrzyskach), tor wioślarski, dużą halę sportową (na to akurat stolica czeka od lat) i jeszcze kilka obiektów.

Jeśli nie to stolica, to co?

Być może alternatywą byłby Śląsk. Nie mam pewności czy zamiast jednego miasta gospodarza możliwe byłoby powierzenie igrzysk np. konurbacji górnośląskiej z symbolicznym przedstawicielstwem Katowic (największe miasto) albo Chorzowa (Stadion Śląski). Wtedy baza hotelowa rozbiłaby się niemal na cały region, konieczne byłoby pewnie rozbudowanie transportu publicznego, ale już infrastruktura dojazdowa w postaci dróg jest naprawdę dobra. Pytanie jednak o inne areny zmagań sportowych i chociażby potencjalne porozumienie władz centralnych z kilkoma samorządami.

Rzadko myślimy z kolei o tym czy organizacji igrzysk chciałoby społeczeństwo albo mieszkańcy danego regionu. Z jednej strony takie miasto czy aglomeracja może liczyć na spory zastrzyk środków i inwestycji, ale z drugiej na lata utrudnień z budową i potem organizacją igrzysk czy kolejnych dużych wydarzeń. Zawsze jest konieczny do wykonania bilans zysków i strat.

Pechowe Tokio

Oczywiście sytuacja Tokio była specyficzna i spowodowana pandemią Covid-19, ale tam z biegiem czasu coraz więcej osób było przeciwnych organizacji imprezy. Z racji także na okrojenie imprezy Japończycy nie zarobili na igrzyskach. Nikt nam nie da także gwarancji przecież, że w 2036 roku wszystko przebiegnie idealnie i bez zastrzeżeń. Kto wie, być może wkrótce normą będzie ubezpieczanie się od takich okoliczności?

Dziś to jednak nadal gdybanie, ponieważ nie wiadomo czy nowy rząd, czy też taki który będzie sprawował władzę za 2-3 lata, nadal będzie zainteresowany tym pomysłem. Oficjalną ofertę trzeba bowiem złożyć w 2025 roku, a w 2026 roku zostanie dokonany wybór. Znamienne, że w przypadku dwóch ostatnich wyborów (2028 oraz 2032) na placu boju ostatecznie był tylko jeden gracz. Odpowiednio Los Angeles i Brisbane. Jeszcze w 2024 roku toczyła się walka między kilkoma europejskimi miastami – chociażby poza Paryżem Berlin czy Budapeszt.

Wydaje się czynnikiem, który w dużej mierze wpłynął na sytuację był Covid-19. Duże ryzyka, kryzys, konieczność wydania olbrzymich pieniędzy. Nawet wielkie rosnące gospodarki z olbrzymim potencjałem ludzkim jak Indonezja czy Indie wciąż nie decydują się na swoją próbę. W pewnym momencie był nawet pomysł wspólnej kandydatury dwóch Korei Pjongjang-Seul.

Z kim może zmierzyć się Polska?

Niektórzy uważają nawet, że politycy i działacze traktują organizację igrzysk jak swego rodzaju „wkupne” dla miasta lub kraju do elity, do grona najważniejszych. Czasem przeceniając możliwości swojego regionu. Póki co wygląda na to, że jeśli polska oferta faktycznie stanie się faktem to rywalizować może ze tureckim Stambułem, Meksykiem czy Indonezją. Kto wie, być może po letnie igrzyska będą chcieli sięgnąć w końcu arabscy szejkowie skoro udało się z piłkarskim mundialem? Dla nich wydanie miliardów i organizacja większości dyscyplin w zadaszonych i klimatyzowanych arenach nie byłoby raczej problemem.

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.
News will be here