News will be here
Lewandowski w Barcelonie, czyli o co tyle krzyku

Dokonało się to, o czym cała piłkarska Europa mówiła od kilku miesięcy. Robert Lewandowski zostanie piłkarzem FC Barcelony. Już teraz możemy powiedzieć, że to najgłośniejszy transfer tego lata i rekord transferowy polskiej piłki.

Od prezentacji dzielą nas jeszcze pewne formalności, ale kluby przyznały już, że wszystko jest dopinane, a Robert Lewandowski pożegnał się z kolegami z Bayernu. Oni pożegnali też już jego. Podywagujmy, więc, co ten transfer oznacza dla: Barcelony, Roberta, Bayernu, dla Polski – w sensie reprezentacji, ale też dla przeciętnego zjadacza chleba czy kibica piłkarskiego.

Robert Lewandowski - zacznijmy może od samego zainteresowanego

Jeśli wierzyć informacjom udostępnianym przez włoskiego dziennikarza Fabrizio Romano, porozumienie kapitana naszej kadry z Blaugraną jest ważne od końcówki lutego. Wszystko poszło o to, że Bayern nie przedstawił mu propozycji kilkuletniej umowy. Miał to być krótki kontrakt. Wiek Roberta oczywiście odgrywa tu dość istotną rolę (rocznik 1988), lecz – jak widać po Zlatanie Ibrahimoviciu czy Cristiano Ronaldo – okres optymalnej formy piłkarzy, zwłaszcza tych doskonale o siebie dbających, po prostu się wydłuża.

Prezes Barcelony wykorzystał tę sytuację i zaproponował Lewandowskiemu trzyletnią umowę. Tomasz Włodarczyk informuje natomiast, że będzie ona obowiązywać nawet cztery lata (prawdopodobnie chodzi o opcję 3+1 z warunkami do spełnienia). Robert zyska też marketingowo. Hiszpanie to mistrzowie wywierania presji, gdy ich zawodnik walczy o indywidualne nagrody. Barcelona to zaś wielka marka. Rywalizacja z Realem Madryt emocjonuje fanów futbolu na całym świecie, a Joan Laporta buduje nową Barçę post-Messi. W niej największą gwiazdą będzie właśnie Lewandowski. To ogromne wyzwanie, ale i ekscytujące dla kogoś, kto z Bayernem wygrał wszystko. Jeśli obie strony odniosą sukces, to Lewy jeszcze nie stracił szansy na Złotą Piłkę.

Co zyska Barcelona?

Robert Lewandowski rozgrywać teraz będzie mecze na Camp Nou - jednym z najsłynniejszych stadionów świata, fot Pixabay

Najlepszego napastnika świata. Oczywiście patrząc na ostatni sezon, znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest nim jednak Karim Benzema. Jeśli jednak spojrzymy na liczby, powtarzalność, skuteczność i dwie nagrody najlepszego zawodnika roku FIFA – to jest nim Lewandowski. Nawet jeśli Benzema ma za sobą lepszy sezon, to Barcelona odpowiada od razu: mamy nowego napastnika klasy światowej w odpowiedzi na waszego. El Clásico będzie pojedynkiem Lewandowskiego z Benzemą, jak kiedyś było potyczką Messiego z Ronaldo. To oczywiście nie ten kaliber, ale jednak takie pojedynki podgrzewają dodatkowo atmosferę. Ta wokół Gran Derbi w ostatnich latach trochę ostygła i to świetna szansa, by ją podsycić.

Problemem Barcelony są oczywiście pieniądze. Nie brakuje opinii, że przez zadłużenie Barça miała mieć problemy z rejestracją piłkarzy, tymczasem na lewo i prawo wydaje ogromne sumy. Laporta zachowuje się, jakby jutra miało nie być albo jakby odnalazł bezdenną sakwę ze złotem. Wygląda to trochę tak, jakby Blaugrana szła na zasadzie: wóz albo przewóz. Raphinha, Lewandowski, Kessie, a w drodze chociażby Kounde. Jeśli nie będzie sukcesów, które wygenerują milionowe wpływy, klub może czekać kryzys gorszy niż ten z ostatniego sezonu. Według dość rzetelnych źródeł związanych z Gerardem Romero Barcelona oprócz czterdziestu pięciu milionów euro dla Bayernu (dodatkowe pięć milionów euro to zmienne) zapłaci aż dwadzieścia milionów euro prowizji Piniemu Zahaviemu – agentowi Lewandowskiego. Nie Robert, a Barcelona. To cena za to, że udało się ten transfer przeprowadzić. Tak bardzo chcieli Lewego w Katalonii.

Co to oznacza dla Bayernu?

Bez wątpienia stratę największej gwiazdy klubu oraz całej ligi. Znajdą się kibice, byli piłkarze, dziennikarze i eksperci, którzy podważą status Roberta. Drugiego zawodnika plebiscytu Złotej Piłki 2021 i dwukrotnego zwycięzcy FIFA The Best. Prawda jest jednak taka, że ostatnim piłkarzem Bayernu, którego przed erą Lewandowskiego sklasyfikowano w najlepszej dwójce Złotej Piłki, był Jurgen Klinsmann w 1995 roku. A doskonale wiemy, że nie brakuje kontrowersji wokół odwołania konkursu w 2020 roku. Robert by go pewnie wygrał. Został wówczas najlepszym piłkarzem świata według FIFA. Tymczasem ostatnie najwyższe wyróżnienie od „France Football” piłkarz Bayernu otrzymał w roku 1981. Był nim Karl-Heinz Rummenigge. Przepaść. Ile będą czekać ponownie na takiej klasy zawodnika?

Całe zamieszanie z krótką propozycją kontraktu mogła też wynikać z chęci zastąpienia Lewandowskiego. Na oku na pewno był Erling Haaland. Prawdopodobnie działacze chcieli przechwycić go na tej zasadzie, co kilka lat wcześniej Roberta. Poczekać na koniec kontraktu z Borussią i pozyskać za darmo. Lewandowski, moim zdaniem słusznie, tupnął jednak nogą. Przecież wykonał gigantyczną pracę dla Bayernu, a potraktowano go w bardzo nieelegancki sposób. Bayern przez całą sagę transferową chciał natomiast pokazać, że negocjuje z pozycji siły. Czy aby na pewno tak było? Jeśli ktoś musi na siłę to pokazać, rodzą się tym większe wątpliwości. Największą siłę pokazał chyba jednak Lewandowski swoją determinacją do zmiany barw klubowych. Pozyskanie Sadio Mané było już przedsmakiem całej tej sytuacji.

Lewandowski a sprawa reprezentacji Polski i kibiców nad Wisłą

Robert Lewandowski w barwach reprezentacji Polski, fot. goal.com

Podejście Roberta do reprezentacji Polski, szczerze mówiąc, mi imponuje. Widać, że też ma apetyt na dalszą grę i pewne ambicje do zaspokojenia. Jest kapitanem z krwi i kości. To nie jest transfer z serii, że Lewandowski może trafić na ławkę, a na mundial przyjedzie nieprzygotowany. W Katarze będzie w równie dobrej dyspozycji, co na EURO we Francji, mundialu w Rosji czy ostatnim EURO. Dyspozycja jednego zawodnika to jednak nie wszystko. Musi dojechać taktyka, przygotowania i koledzy z drużyny. Miejmy nadzieję, że tak będzie i nasza reprezentacja namiesza. Awans z grupy będzie sukcesem, a dalej już wszystko może się zdarzyć.

Czy będzie efekt Lewandowskiego? Przekonamy się, czy szkółka Escola Varsovia przeżywać będzie oblężenie. Tak zupełnie serio Barcelona zyska w Polsce mnóstwo fanów. Borussia Dortmund, gdy grało tam słynne polskie trio, otwarcie mówiła o Polsce jako ogromnym rynku zainteresowania ich klubem. Podobnie może być w tym przypadku. Widziałem już ludzi, którzy próbują zamawiać koszulki Roberta na stronie Barcelony, mimo że nie są one jeszcze dostępne. Zamawiają koszulkę z numerem 9 i napisem „Lewandowsk”, bo tyle maksymalnie liter mieści się w formularzu na stronie. Po wszystkim fan wysłał maila z prośbą o korektę na „Lewandowski”… A przecież za kilka dni na stronie będzie zapewne mógł kupić taką koszulkę bez żadnego problemu. Na pewno fanów z Polski przybędzie też na meczach.

Wkrótce przekonamy się, czy projekt Laporty i Lewandowskiego zapisze się w annałach piłkarskich

Bayern to bez wątpienia jeden z topowych klubów świata. Barcelona jednak, zwłaszcza marketingowo i wizerunkowo, to wciąż wyższa piłkarsko półka. Pewnie przez erę Messiego, media hiszpańskie i galaktyczną piłkę graną za Guardioli. Teraz pozostaje udowodnić to wszystko na boisku. Messi zapowiadał, że sprowadzi puchar Ligi Mistrzów z powrotem na Camp Nou, ale mu się to nie udało. Może do tego zadania potrzebna jest zupełnie nowa krew.

U góry strony: Robert Lewandowski po pokonaniu FC Barcelony w 2020 roku, fot. Si.com

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.
News will be here